Głównym powodem jest nasza obawa o istnienie ścieżek. Każdego roku zatrudniamy 5 lub 6 fachowców utrzymujących ścieżki (zazwyczaj przez 10 miesięcy w roku) i z taką ekipą jesteśmy zdolni utrzymać jakość ścieżek i zarazem nie oszaleć z nadmiaru pracy. A prawda jest taka, że rowery elektryczne przysparzają nam mnóstwo pracy.
Ścieżki budujemy 10 lat. Sami je wybudowaliśmy i sami je utrzymujemy, zazwyczaj z pieniędzy, które najpierw musimy zarobić. Finansowanie całego projektu jest nadal bardzo trudne. Każdy rok jest trudny.
Dlaczego używanie e-bików wymaga większego trudu przy utrzymaniu ściezek? Jeden e-bike przejedzie po ścieżkach kilka razy więcej razy niż normalny rower, a każdy z tych przejazdów ma wpływ na jakość ścieżek. Może chodzić o dziesiąte milimetra powierzchni ścieżek, ale przy wysokiej ilości przejazdów te zmiany naprawdę są widoczne. Dzięki e-bikom jedna osoba przejedzie w ciągu dnia po ścieżkach nie raz czy dwa, ale trzy razy i więcej razy, co daje wielokrotnie większe obciążenie dla tras.
Podjazdy są niszczone przez wyjeżdżanie poza krawędź ścieżki, bo rowery elektryczne są mniej zwrotne, a najbardziej strome miejsca także poprzez utratę przyczepności napędzanej opony. To przysparza nam kolejnej pracy i wydatków, których nikt nie pokryje. Nie możemy wymagać opłat od właścicieli e-bików, tak samo, jak nie możemy wymagać opłat od właścicieli normalnych rowerów. Wszystkie datki są u nas dobrowolne. Dodatkowo, obecnie trwa u nas inwazja kornika, a na wysuszonych ścieżkach w nieosłoniętych miejscach bez drzew ścieżki cierpią dużo bardziej i utrzymanie jest dużo droższe.
Kolejną kwestią sporną jest zachowanie niektórych właścicieli rowerów elektrycznych, którzy najeżdżają na normalnych rowerzystów lub krzyczą na nich, by ich przepuścili. To mogłoby spowodować, że normalni rowerzyści przestaną nas odwiedzać, a na ścieżkach zostanie nam grupka tych, którzy niczego nie respektują, nie płacą i tylko niszczą ścieżki.
Od zawsze obowiązuje u nas zakaz wywożenia się samochodami i od początku ważna jest zasada, że każdy musi sobie ścieżkom pomagać. Ścieżki to kawał naszego życia. Powstały w pewnym okresie i w zgodzie z pewną filozofią. Czas płynie, ale filozofia się nie zmienia. Ci, którzy pracują przy utrzymaniu ścieżek wiedzą, ile czasu i wysiłku kosztuje ich wybudowanie i utrzymanie, oraz że ścieżki budowaliśmy dla tych właścicieli rowerów górskich, którzy mają sportowego ducha i kochają przyrodę.
Nie chcemy zmieniać tej filozofii i dlatego nie chcemy, żeby e-biki wygoniły nam ze ścieżek normalnych rowerzystów, nie stać nas także na jeszcze większe wydatki na ich utrzymanie. Nie chodzi o zakaz, ale raczej o prośbę o respektowanie naszych reguł, które mają zapewnić dobry stan ścieżek. Mamy nadzieję na ich uszanowanie. Baterii u nas nie naładujecie, e-bika u nas nie wypożyczycie. Nikt nie będzie stał przy ścieżkach i sprawdzał dokumentów przyłapanym, jednak mamy nadzieje, że będziecie wobec nas fair. Do tej pory tak to u nas działało. E-bike będziemy tolerować dla osób starszych w wieku powyżej 55 lat, dla osób będących na rekonwalescencji po wypadku, a także dla tych, którzy cierpią na ograniczenia zdrowotne.
Nie chodzi też, jak niektórym może się wydawać, o prosty powód, że komuś e-bika zazdrościmy (nasz partner chętnie by je nam udostępnił).
Ścieżki będziemy budować tak długo, jak długo będziemy mieli pewność, że będziemy w stanie utrzymać ich jakość. W przeciwnym razie nie będziemy tego robili. Mogłoby się więc stać, że z powodu wzrastających kosztów nie będziemy budowali kolejnych ścieżek, a w najgorszym wypadku po prostu zamkniemy je zupełnie.
Jesteśmy zdania, że jako autorzy ścieżek mamy także prawo do ustalania reguł ich użytkowania. Jest mnóstwo innych miejsc, gdzie można pojeździć na e-bike. Nie ma powodu, by robić wszystko i wszędzie. Nie zakazujemy nikomu jazdy na e-biku, tylko prosimy, by nie jeździć do nas. Pomóżcie nam rozwijać ścieżki na dotychczasowych zasadach i zachować je w takim stanie, w jakim są obecnie.
Dziękujemy za poszanowanie naszych próśb.